Ingrid - linia Pump It Up! oraz pomada do stylizacji brwi.

08 października

Makijaż oka jest dla mnie bardzo ważny. Dużą uwagę przywiązuję do tego jaki efekt daje dany tusz. Dzięki temu, że moje rzęsy są dość długie, nigdy nie myślałam o tym, aby doczepić sztuczne. Uważam, że bardzo dobrze dobrana maskara jest w stanie stworzyć z Naszym okiem cudo. Postanowiłam wypróbować trzy tusze do rzęs marki Ingrid, która co jakiś czas gości w mojej kosmetyczce - Ingrid Supreme Waterproof Mascara, Ingrid Intensive Curly Mascara oraz Inrid Volume Mascara. Oprócz tuszy we wpisie będziecie mogli przeczytać o pomadzie do stylizacji brwi. 

Linia maskar Pump it up! INGRID stworzona dla precyzyjnego i wyjątkowo długotrwałego makijażu rzęs. Nowoczesna, woskowa formuła idealnie pokrywa włoski sprawiając, że stają się pełne jak nigdy dotąd. Pielęgnacyjne składniki aktywne wzmacniają je oraz dodają elastyczności. Sferyczny wypełniacz gwarantuje wyraźny efekt „napompowanych rzęs” i ekstremalnej objętości już od pierwszej aplikacji. Ultraczarne pigmenty podkreślają spojrzenie, nadając mu głębi i wyrazistości. Rewolucyjne silikonowe i tradycyjne szczoteczki potęgują efekt gęstych rzęs, dodatkowo je definiując oraz unosząc.

Ingrid Supreme Waterproof Mascara
W przypadku tego tuszu mamy do czynienia ze szczoteczką silikonową. Przyznam się od razu, że tego typu szczoteczki lubię od jakiegoś czasu. Wcześniej nie umiałam się nimi malować, więc stwierdziłam, że nie będę kupować tuszy z taką szczoteczką. Z biegiem lat nauczyłam się wykonywać makijaż nimi, więc chętnie je używam. Szczoteczka jest dość spora, ale mimo to dobrze rozczesuje włoski. Nie skleja rzęs co dla mnie jest bardzo ważne, nie odciska się na powiekach na co również zwracam uwagę. Jedyny minus to zmycie tuszu. No trzeba się trochę napracować przy demakijażu ;) I tak naprawdę to jest jedyny minus, do którego mogę się przyczepić. Używałam tuszu na co dzień i podczas ważniejszych uroczystości. Za każdym razem efekt był taki sam, naturalny, bez efektu sztucznych rzęs. Jedna warstwa wystarczy, aby fajnie podkreślić rzęsy, dla mocniejszego efektu czynność należy powtórzyć. 
Ingrid Intensive Curly Mascara
Tutaj również mamy do czynienia z silikonową szczoteczką, która okazała się dla mnie nie lada wyzwaniem. Nigdy wcześniej nie miałam takiego tuszu. O dziwo nauka poszła bardzo szybko i praca taką szczoteczką wcale nie jest trudna. Bardzo ładnie rozczesuje włoski, nie obsypuje się. Rzęsy są dobrze podkręcone, dodatkowe wsparcie ze strony zalotki daje mega efekt :) Po raz kolejny przekonałam się, że naprawdę nie trzeba mieć sztucznych rzęs, żeby wyglądać obłędnie. Jestem miło zaskoczona tym tuszem.  
Inrid Volume Mascara
Przedstawiam Wam mój hit :) Mascara, której głównym zadaniem jest zwiększenie objętości Naszych rzęs. W tym przypadku jak widzicie na zdjęciu również mamy do czynienia ze szczoteczką silikonową, wyprofilowaną. Bardzo dobrze się nią pracuje, zbiera rzęsy od nasady aż po końce. Mascara nie wywołuje żadnych podrażnień. Objętość rzęs jest naturalnie zwiększona już po pierwszym pociągnięciu szczoteczki. Taki efekt lubię najbardziej. Nie przesadzony, ale jednocześnie widoczny. Tusz stał się moim ulubieńcem jeśli chodzi o markę Ingrid. Używam go codziennie i patrząc w lustro widzę bardzo fajny efekt :)
Ingrid Pomada do stylizacji brwi. 
Wysokiej jakości pigmenty nadają perfekcyjny kolor, podkreślając łuk brwiowy. Kremowa konsystencja zapewnia łatwą aplikację i długotrwały efekt long-lasting. Dostępna w trzech odcieniach: jasnego brązu, brązu (dla blondynek i szatynek) oraz ciemnego brązu (dla brunetek). Produkt jest wodoodporny.
Nigdy nie miałam do czynienia z pomadami, ponieważ brwi mam gęste i bardzo ciemne. Bałam się również, że najzwyczajniej w świecie nie będę umiała się nimi malować. Mimo wszystko postanowiłam wypróbować produkt. Niestety kolor okazał się zbyt jasny, co nie zniechęciło mnie do ćwiczeń :) Do perfekcji nie doszłam, ale myślę, że jeszcze kilka razy i uda mi się uzyskać efekt, o którym mówi producent. Pomadę nakłada się dość łatwo co zaowocowało tym, że chętnie sięgnę po mój odcień i będę używała jej na co dzień. Efekt jaki chcę uzyskać to lekkie podkreślenie tego co mam, myślę, że nawet taka amatorka jak ja jest w stanie to osiągnąć :)  Po nałożeniu pomady nie miałam żadnych problemów z utrzymaniem jej na brwiach przez ładnych kilka godzin (oczywiście będąc w domu ;)).  Płyn micelarny poradził sobie bardzo dobrze w tym przypadku.
Jak widzicie nie ma się co zniechęcać jeśli w pierwszym momencie coś Nas przeraża. Zarówno w przypadku szczoteczki podkreślającej rzęsy jak i pomady po kilku użyciach okazało się, że nie taki diabeł straszny jak go malują :) Wystarczy odrobina chęci, a może się okazać, że produkt jest naprawdę dobry. Po raz kolejny marka Ingrid nie zawiodła mnie, oprócz fajnej jakości oferuje Nam produkty w atrakcyjnych cenach :)

Zobacz również

0 komentarze

Pisząc komentarz na blogu wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych.

Facebook

Instagram