Niby dzień jak co dzień, ale większość z Nas właśnie dziś poświęca więcej czasu na myślenie o Niej... O Mamie. Do 2012 roku patrzyłam na to wszystko co chce mi przekazać inaczej, od strony dziecka. Często nie rozumiałam Jej zakazów, czy innego niż moje myślenie. Wiem, że chciała dla mnie jak najlepiej tylko dlaczego poprzez zakazy ;) Zawsze mogłam na niej polegać. Z dzieciństwa pamiętam zabawy, wyjazdy na działkę czy na wieś. Budowanie babek w białej sukience i te zdziwienie sąsiadów "W najlepszej sukience do piachu?!" I odpowiedź mojej Mamy "Przecież sukienkę można uprać :)". Pamiętam kanapki zrzucane z balkonu z czwartego piętra, bo szkoda było marnować czasu na wchodzenie po schodach ;) Wiem, że kiedy chodziłam na dyskoteki to Mama czekała, aż wrócę. Martwiła się o jedynkę w szkole, maturę a później sesję. Cieszyła się z podjętej pracy i jednocześnie denerwowała jak sobie poradzę. Mimo tego, że ma mnie jedną, ufała mi pozwalając na wyjazd z przyjaciółmi nad jezioro na tydzień.
I teraz kiedy od 3 lat sama jestem Mamą to wszystko co kiedyś wydawało mi się "dziwne" i niezrozumiałe teraz nabiera innych kształtów i barw. Wiem, że sama zrzucałabym te kanapki z balkonu (mieszkamy na 1szym piętrze ;)), sama będę czekała kiedy Moja Gwiazda wróci z dyskoteki... Nad wyjazdem nad jezioro jeszcze się zastanowię :P Rozumiem wszystkie zakazy i rady... Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Madzię, powiedziałam sobie, że zrobię wszystko żeby być najlepszą Mamą na świecie... Najlepszą dla Niej, bo wiem, że każda Mama chce tego samego dla swojego dziecka :) I mimo tego, że staram się nie rozpuścić mojego dziecka nie potrafię odmówić Jej żelka misia czy kolejnego pudełka puzzli :)
Wiem też, że każda Mama zgodzi się ze mną, że jest to najtrudniejszy zawód świata... Że każda Mama jest wykwalifikowana we wszystkim... Bo przecież jest dla swojego dziecka kucharką (tylko Mama wymyśli deser z niczego), lekarzem (zna proporcje podawanych leków na pamięć), nianią (nawet zwykłe rozdzielanie grochu od fasoli może być świetną zabawą), pielęgniarką (Mama czuwa przy dziecku całą noc kiedy jest chore, a potem w ciągu dnia musi normalnie funkcjonować), psychologiem (kto profesjonalnie pocieszy dziecko jak nie Mama), księgową (prowadzenie ewidencji wydanych środków na zabawki). Przecież to Mamy nie biorą zwolnienia, nie chodzą na chorobowe, urlopy na żądanie (no chyba, że Nasz Mąż nie może już z Nami wytrzymać i sam wysyła Nas na zakupy :P), przez 365 dni w roku musi być w świetnej formie.
I tylko Mama powie, że to wszystko co wymieniłam wyżej jest niczym przy pierwszym uśmiechu... przy pierwszym uścisku małych rączek... przy pierwszym MA-MA... przy białym obrusie wymazanym w marchewce... przy pierwszych krokach... przy legginsach wymazanych w truskawkach czy błocie... przy tych wszystkich przytuleniach, całuskach i słodkim KOWA CIĘ (Kocham Cię :P). Miłość matczyna jest czymś wyjątkowym, czymś czego nie potrafię opisać słowami, bo może nie ma takich słów, które opisałyby ją? Mamy wiecie o czym chcę napisać, bo po prostu rozumiecie co czuję :)
Przede wszystkim mojej Mamie i Teściowej, ale też Wam Mamusie chciałabym życzyć wszystkiego najlepszego :) Wszystkiego, bo w roli Mamy nie ma cech i rzeczy ważnych i ważniejszych :) Najważniejsze było, jest i zawsze będzie - DZIECKO!